Alejka

Edward

<Szedł sobie alejką>
<Nagle przed oczmi zaczął spadać mu jesienny liść, w mgnieniu oka go złapał i poszedł dalej>

Bree

;Spacerowała sama; ;Szła jakiś kawałek kiedy usiadła na ławeczce; ;Zaczął padac deszcz; ;Od razu zrobiło jej się lepiej; ;Smutek odszedł wraz z kroplami;
-Ah...!

Gość

Gdy Rose spacerowała aleją zobaczyła wspaniałe roślinki, które ją odrazu zaciekawiły... Wink

Chelsea Volturi

Piękny sobotni dzień. Za oknem deszcz, więc wyszła z domu i wybrała się na spacer do parku. Jej lekko zwilżone włosy wyglądały perfekcyjnie.

Bree

; Z nudów wpatrywała się w ławkę na przeciwko. Jakiś trzask odwrócił jej uwagę. Gdzie jest glośno tam jest Chelsea. Popatrzyła sięw stronę skąd dochodził odgłos. Nie myliła się Chels stała tam, mokra. Widocznie nie zauważyła Vivien. Cichutko podeszła do niej. ;
-Buu!! ;wybuchła śmiechem, bo zobaczyła dziwną minę dziewczyny; Ehhe, Fajna fryzurka kochanie. ;pocałowała ją w policzek przelotnie; Piękna pogoda, nie prawdaż?

Bree

`szturchnęła ją`
Chels, żyjesz?

Chelsea Volturi

nie, i to przez ciebie. - śmieje się. - Co ty tu wogóle robisz, na deszczu, sama ?

IsabellaSwan

Przyszły do parku.

Gość

'Spacerowały po parku rozmawiając'
Hmm... zastanawiam się, czy by nie poszukać jakiejś pracy. Wiesz, mieszkam sama, i nie mam za bardzo oszczędności..

IsabellaSwan

- Ja tam mam jakiejś oszczędności i jeszcze tata pracuje.

Gość

No a ja właśnie nic 'skrzywiła sie'. A domów za darmo nie budują. I chciałam sobie autko sprawić. Jak myślisz, gdzie będe mogła sie zatrudnic ?

IsabellaSwan

- Hmm.. w szkole? Tylko, ze uczennicą już jesteś...

Gość

Myślałam raczej o czymś innym. Np. w jakiejś kawiarni, czy coś.

IsabellaSwan

- Też o tym pomyślalam.

Gość

To czemu nikogo nie zapytałaś ? Możemy iść do pracy razem.